W listopadzie w Gliwicach przy Dunikowskiego powstało wyjątkowe miejsce, łączące komercyjną ofertę sklepu z wyposażeniem wnętrz, ze swoistą galerią, czy też showroomem, mającym w zamyśle właścicieli skupiać środowisko lokalnych projektantów i designerów, oferować ich produkty i usługi, a także czynnie wpływać na promocję dobrego wzornictwa. Otwarcie D10 Concept Store przyciągnęło uwagę gliwickich miłośników sztuki użytkowej, a także wielu lokalnych mediów. Zainteresowało i nas. Skuszeni niezwykłym, postindustrialnym wnętrzem i wysmakowaną ekspozycją umówiliśmy się na spotkanie, które stało się okazją do rozmowy o gliwickim i śląskim designie.
Gliwice mają aż dwie uczelnie, na łonie których narodzić się mogą przyszli designerzy. Prestiżowy Wydział Architektury, a szczególnie kierunek Architektura Wnętrz na Politechnice Śląskiej kształci młodych projektantów, dla których dobry, odpowiadający współczesnym trendom mebel jest elementem niezbędnym dla kreacji wnętrza. Ten mebel, czy też inny element dekoracyjny, dostarczyć im z kolei mogą studenci kierunku Wzornictwo z GWSP. Tymczasem odnieść można wrażenie, że miasto jakoś designem „nie stoi”, a każde wydarzenie, które wpisuje się w jego definicję, budzi zasłużony, choć oszczędnie nam serwowany, zachwyt.
– Jesteśmy otwarci na współpracę ze zdolnymi, młodymi ludźmi. Obecnie jesteśmy na etapie wstępnych rozmów z kołem naukowym Wydziału Architektury. Dziewczyny mają eventowe plany, a my chcielibyśmy im pomóc w produkcji ich projektów. W pierwszych warsztatach zorganizowanych w D10 uczestniczyły również dwie dziewczyny studiujące Wzornictwo na GWSP – wyjaśnia współwłaścicielka D10, Barbara Groyecka.
Gliwice? Nie boicie się?
To jedno z najczęstszych pytań, na jakie muszą odpowiadać właściciele concept store’u. – Gliwice zasługują na takie miejsce – ripostują wtedy. Barbara Groyecka, która wraz z Jackiem Bachem prowadzi D10, dodaje: – Mieszkam tu od lat i z jednej strony ciągle słyszę, że nic się tutaj nie da zorganizować, bo to nie Warszawa czy Katowice, a z drugiej strony wiele osób narzeka, że nic ciekawego w designie nie dzieje. Jakie jest nasze zdanie? Cóż, my twardo stoimy na stanowisku, że dobry design trzeba właśnie robić w Gliwicach i dla gliwiczan, po to, by zmieniać stereotypowe postrzeganie miasta i rozwijać jego ofertę.
Z architektem częściej, niż bez
Postindustrialne wnętrza, surowe i niedoskonałe zawsze znakomicie sprawdzają się jako tło, zarówno dla sztuki w najczystszej jej postaci, jak i dla dobrego, użytkowego wzornictwa. Tak jest i tym razem. Po pierwszym miesiącu działalności właściciele oceniają, że styl ten doceniają przede wszystkim (choć nie wyłącznie) ludzie młodzi, około trzydziestki, którzy szukają ciekawych przedmiotów, zarówno drobiazgów, jak i mebli do właśnie urządzanego mieszkania. Z ich rozmów często wynika, że wizyta w sklepie jest wstępem do późniejszych rozmów z architektem.
– Bardzo chcielibyśmy, żeby naszym klientem był przeciętny Kowalski, ale z dobrym gustem, który interesuje się designem i wie, czego chce – mówi nasza rozmówczyni. – Zależy nam również na współpracy z osobami doświadczonymi, zawodowo zajmującymi się designem – m.in. z architektami i projektantami wnętrz. Ludzie często boją się sami urządzać mieszkania i zwracają się w tym celu do profesjonalistów, co odpowiada zresztą współczesnym trendom. Dla miłośników designu, zarówno amatorów jak i zawodowców, staramy się stworzyć szczególnie szeroką ofertę. Z myślą o nich powstał pomysł warsztatów, które planujemy organizować cyklicznie. Ku naszej radości, pierwsze takie spotkanie, poświęcone oświetleniu wnętrz, cieszyło się sporym zainteresowaniem.
Lokalni twórcy mile widziani
Byłoby miło napisać, że sklep D10 pęcznieje od przedmiotów zaprojektowanych przez gliwickich designerów. Ba, ucieszyłoby nas, gdybyśmy mogli stwierdzić, że znajdują się tam głównie śląskie dzieła. Prawda jest taka, że większość mebli zamówiona została u projektantów z północnej Polski. Artyści i rzemieślnicy z naszego regionu rzadko bowiem wystawiają się na ogólnopolskich targach, a tym samym nie dają się poznać potencjalnym odbiorcom. Jednym z nielicznych wyjątków były grudniowe targi Silesia Bazaar, które odbyły się w Spodku i które pozwoliły śląskim projektantom na prezentację swoich dokonań.
A jednak w zamyśle D10 ma w dużej mierze promować rodzime produkcje. Już teraz znaleźć tam można rzeźby gliwickiego artysty Jerzego Jachowicza, a na ścianach wiszą plakaty gliwickiej architekt Orneli Król. – Mamy również przedmioty, młodego gliwiczanina, Mirosława Pietruszki, absolwenta katowickiej ASP, który wykonuje meble z drewna. Korzysta głównie z materiałów z odzysku – ekologicznie i ciekawie. Z Gliwic jest również Joanna Czupryniak, która wyszukuje meble w przedziwnych starych miejscach i perfekcyjnie je odnawia – wylicza Jacek Bach. – Bardzo ciekawym elementem dekoracyjnym zaprojektowanym przy udziale gliwiczanki jest trójwymiarowa biżuteria ścienna. Jedną ścianę w D10 zaprojektowały trzy młode dziewczyny, w tym Marcelina Nowak, absolwentka naszego Wydziału Architektury. Nie zapominajmy również o KATYUSHKA Art Dolls, Kasi i Jacka Anyszkiewiczów. I w końcu, nie z Gliwic wprawdzie, ale ze Śląska, a dokładniej z Tarnowskich Gór, jest Pracownia Endiego, z którą również współpracujemy.
W D10 znajdują się przedmioty nie tylko projektantów, ale i rzemieślników z Gliwic. Jak wyjaśniają właściciele, ostatnimi czasy bardzo modne, wpisujące się w falę hipsterskich trendów, stało się posiadanie mebli wykonanych w warsztacie stolarza czy cieśli. Takie rękodzieło musi być jednak w dobrym guście i gatunku.
Słów kilka o koncepcie
– Otaczamy się grupą młodych ludzi, którzy współpracują z nami m.in. korzystając z naszej ciemni fotograficznej, w której wywołują zdjęcia wykonane metodą analogową. Jeszcze przed otwarciem sklepu studenci szkoły filmowej z Katowic kręcili tu etiudę, z Dorotą Pomykałą w roli głównej. Chcemy, żeby od początku do końca najważniejszy był koncept. D10 to nie tylko sklep – akcentuje właścicielka.
Z definicji concept store musi być miejscem, w którym komercyjny charakter działalności równoważą pomysły, kreatywne działania i inicjatywy konsolidujące środowisko. Stąd kolejne przedsięwzięcia planowane przez właścicieli.
– Najbliższe dwa eventy, które planujemy, nie będą miały charakteru warsztatowego. Pierwszy z nich będzie muzyczny, a drugi to spotkanie z gliwickim artystą Jerzym Jachowiczem – zapowiadają właściciele. – Wiosną w planie mamy warsztaty, podczas których pod okiem tego artysty każdy zapalony plastycznie gliwiczanin będzie się mógł nauczyć wykonywać witraże. Zależy nam bowiem na tym, żeby D10 było miejscem spotkań artystycznych, warsztatów biznesowo-handlowych – ośrodkiem szeroko pojętej kultury, w którego centrum pozostawać jednak będzie design.
Adriana Urgacz-Kuźniak
Fot. Mariusz Kuźniak, FotoColaż